Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Włosowo. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Włosowo. Pokaż wszystkie posty

środa, 25 marca 2015

Aktualizacja włosowa: MARZEC

W końcu udało mi się zasiąść i napisać następny post. Tym razem włosowy - choć mydła jeszcze się pojawią:) Udało mi się też zrobić zdjęcie moich włosów w naturalnym świetle :) 
Dlatego dla mnie wydają się takie zimne, ale moje współlokatorka Igg mówi, że tak wyglądają - ja zawsze widziałam to inaczej, ale wiem, że zdjęcie po lewej jest przekoloryzowane (ale nie miałam lepszego miejsca do robienia zdjęć)
Dzięki kuracji z seboradinem (które udało mi się wygrać rok temu) moje włosy bardzo ładnie urosły. Teraz mają 58 cm, Ostatnim razem jak je mierzyłam mierzyły 51 cm jakieś 9 miesięcy temu. Jestem zadowolona - patrząc na fakt, że moje włosy potrafią w ogóle nie rosnąć lub urosnąć 1 cm, gdzie na wakacjach (czyli dawno temu) prawie mi nie urosły. Pomimo, iż czytałam negatywne opinie na temat akurat tej kuracji to moje włosy urosły dopiero gdy zaczęłam stosować seboradin. Dla mnie to taki mały sukces, bo rok temu o tej porze miałam 53 cm. Niedługo czeka mnie kolejna wizyta u fryzjera - trzeba zrobić wiosenne porządki na głowie :)
Na sam koniec przypomnę jak moje włosy wyglądały ostatni raz - czyli we wrześniu. Przez ten czas ograniczyłam moją pielęgnacje do używania maseczek i odżywek. Bardzo rzadko olejowałam, a nawet raz zdarzyła się mocniejsza maseczka z odżywczymi składnikami:)

A wam jak urosły włosy przez okres wiosenno - jesienny?
Piszcze w komentarzach!


Wasza


Blondynka

poniedziałek, 6 października 2014

Włosomaniaczki! Czy włosy są ważniejsze od przyjaźni? - Hardcorowy wyczyn przyjaciółek chorej na raka piersi.

Hej!
Dziś mam dla Was krótki filmik o czymś niezwykłym i bardzo szalonym. To się nazywa poświęcenie!

Wybaczcie mi, ale nie jest to filmik z youtube, więc wystarczy, że klikniecie w ten link, jeśli chcecie go zobaczyć - mnie powalił - pozytywnie :) (nie jest to forma namówienia kliknięcia w link w celu zarobku lub innych powodów)

http://www.deon.pl/inteligentne-zycie/psychologia-na-co-dzien/art,702,czy-byloby-cie-stac-na-taki-gest.html

P.S. Wybaczcie moją nieobecność, ale bark weny twórczej, zmęczenie - a posty czekają - mam nadzieję niedługo to naprawić :)


Włosomaniczki - zdobyłybyście się na taki wyczyn? Co o nim myślicie?
Jestem bardzo ciekawa waszych opinii!
Piszcie w komentarzach!

Wasza


Blondynka

czwartek, 18 września 2014

O tym, czymoje włosy lubią owies? + pytanie do osób z Poznania

mleczko z płatków owsianych
Dzisiaj, będzie krótka historia tego, czy moje włoski mają w sobie coś z konia - czyli czy mleczko owsiane jest dobrym pokarmem dla moich fal :)

Wczoraj tak sobie pomyślałam: Hmm... dawno nie robiłam żadnych domowych kosmetyków... Dlatego muszę nadrobić te straty... Co tu zrobić? I w taki oto to sposób za natchnieniem książki Klaudyny Hebdy zrobiłam mleczko z płatków owsianych.

Pod koniec mycia wypłukałam włosy w misce do której wlałam pół szklanki mleczka owsianego domowej roboty. Po czym jako zabezpieczyłam włosy zieloną - oliwkową maseczką od Ziai, z którą bardzo się lubię oraz jedwabiem.

Od razu po umyciu moje włoski były mięsiste, ale toporne w dotyku - już się bałam, że są przeproteinowane. Po rozczesaniu ich grzebieniem z nierozstawionymi zębami, zawinęłam je w koczek-ślimak i poszłam spać.

Rano się budzę z wilgtnymi włosami, które były szorstkawe i lekko sianowate- szczególnie na końcach.Pomyślałam-nic to, jednak przeproteinowałam -zwiąże w warkocz i nie będzie widać. Kiedy porządnie rozczesałam włosy i pozwoliłam im doschnąć, okazało się, że moje włoski wcale nie są przeproteinowane!
Okazało, się, że moje włosy są miękkie i błyszczące aż po same końce, odbite od nasady - bałam się że wlałam za dużo mleczka do miski z wodą i będą przeciążone, ale tak się nie stało :) Delikatnie pachną mleczkiem owsianym - w sumie jak rozpuszczę włosy to otacza mnie zapach mleka i owsa :) Bardzo ładnie się układają - nie ma siana i powstały delikatne fale które postanowiłam wzmocnić warkoczem (ostatnio polubiłam się z warkoczem - na razie nie mam po nim siana) - bo już się bałam, że znowu będę bez "fryzury" - czyli bez fal. Jestem bardzo zadowolona, włosy stały się jedwabiste i puszyste, chociaż zdjęcie zapewne nie odda tego.
 Tak, że moje włosy mają coś z koni - pięknych i szlachetnych zwierząt :)
Tak, że moje włosy mają coś z koni - pięknych i szlachetnych zwierząt :)

Mleczka zrobiłam więcej, niż tylko na płukankę. O tym jak inaczej go jeszcze wykorzystałam dowiecie się wkrótce :) Jeśli jesteście ciekawi jak go zrobić  to przepis podam w następnym poście. :)

Jeśli dotrwałyście do końca ta mam pytanie do osób z Poznania lub które znają to miasto:
Zamierzam z moją koleżanką Zieloną Igg wybrać się na 2 lub 3-dniowe wakacje do tego miasta. Jakie miejsca lub wydarzenia byście nam polecili warte zobaczenia? Coś związane z sztuką i kulturą, np. jakaś pantomima\teatr\balet\taniec itp. A może ktoś chciałby się z nami
spotkać - zakręconymi włosomaniczko-zielarkami?

I jeszcze jedno pytanie do wszystkich? Bo postanowiłam, że będę umieszczać reklamy na blogu, ale jeszcze nie ogarnęłam całego tego AdSense i nie wiem, czy są wciąż wyświetlane.

Byłabym bardzo wdzięczna za wasze opinie i pomysły :)

Próbowałyście mleczka owsianego lub płatków owsianych?
 Piszcie w komentarzach!


Wasza


Blondynka

wtorek, 19 sierpnia 2014

Przerwa w blogowaniu + zdjęcie faloloków

Hej! Wiem, że długo mnie nie było - a tu znów przerwa, ale jakoś tak wychodzą mi intensywnie te wakacje, że nie mam czasu na napisanie postów mimo iż pomysłów mam bardzo dużo, a czasu jak zwykle nie. Dziękuję wszystkim za odwiedzanie mojego bloga, obserwacje i za komentarze. Mam nadzieję, że nie zapomnicie o mnie na czas mojej nieobecności ;)

W końcu jadę na zasłużone wakacje. Chociaż i tak będą one intensywne, więc nie wiem czy będzie czas na odpoczynek. Mam nadzieję że jak wrócę to uda mi się napisać post o domowym spa, o moich zakupach i recenzje która chodzi za mną od miesiąca.
Powyższy kosz ziół zapowiada, że pokażę wam kilka świetnych przepisów na wykorzystanie powyższych ziół, będzie też tutoriale związane z szyciem (o ile znajdę upragniony materiał), o decupagu też będzie...... To wszystko będzie o ile będę miała czas.A na pocieszenie wstawiam zdjęcia moich prześlicznych faloloków które udało mi się uzyskać w mżawkowy dzień - a wcześniej porządnie je nawilżyłam. Były cudowne! 

P.S. Idę się pakować :D

A jak wasze wakacje? Intensywne\leniwe\w rozjazdach? 
Piszcie w komentarzach!

Wasza


Blondynka

sobota, 2 sierpnia 2014

Włosowa aktualizacja: Lipiec

włosy w lipcu
Lipiec był dla mnie pracowitym miesiącem i wiem, że sierpień też taki będzie. Niestety odbiło się to na moich włosach - w drugiej połowie miesiąca przestałam olejować włosy i mam sianowate końcówki. Za to udało mi się zaprzyjaźnić z zabezpieczaniem włosów olejem. 

Przyrost był, jednak, jeszcze nie wiem o ile cm, bo źle zmierzyłam włosy, ale naprawię to niedługo. :) Natomiast bardzo dużo włosów mi wypadło, jestem jak pieski lub kotki - zrzucam sierść na lato :D Niestety nie regularnie używałam wody brzozowej, ale mam nadzieję naprawić to w tym miesiącu. Moje włosy źle znoszą upały i słabą pielęgnacje, a jeszcze cały czas noszę je spięte (z powodu pracy), więc skrętu też za bardzo nie mogłam wydobyć. W rezultacie są suche. Jedną zaletą jaką zauważyłam na moich włosach to to ,że myję je 2 razy w tygodniu, a nawet udało mi się jeden raz w tygodniu myć głowę. Przetestowałam również szampon Garniera AiK wraz ze słynną odżywką - i cały czas zbieram się do napisania recenzji, ale zabrać się nie mogę.

Lipiec był też miesiącem kiedy zaczęłam robić porządki na blogu - optymalizować i uaktualniać stare posty. Wolę to robić małymi krokami, jak skończę to na pewno się z wami podzielę na czym to polega i jak to wyglądało u mnie.

P.S. Dziś rano przecedzałam moje maceraty - jak one cudnie pachniały! Już nie mogę się doczekać kiedy je przetestuję :)

A wam jak minął lipiec? Jak lato znoszą wasze włosy?
Piszcie w komentarzach!

Wasza


Blondynka

piątek, 11 lipca 2014

Czy moje fale lubią TT z Biedronki? (porównanie z innymi szczotkami)


Dziękuję Wam za komentarze i opinie pod ostatnim postem. Bardzo mi pomogłyście w wyborze TT oryginału, bo jego też zamierzam kupić - a jaki to dowiecie się pod koniec postu :D

Dziękuję również przy decyzji co do prowadzania kilku blogów. Jeszcze ostatecznie nie zdecydowałam - tutaj też proszę o Waszą opinie.Wszystko bym trzymała na jednym blogu, ale ciekawi mnie czy interesowałoby to Was. 

Na początku pisania tego bloga był on dla mnie - pomagał (i wciąż to robi) uporządkować moją wiedzę i doświadczenie, a jednocześnie pomóc Wam i samej czegoś nowego dzięki Wam się dowiedzieć. I był niemalże tylko o włosach. Potem doszły posty o trochę innej tematyce. Oczywiście jedne były bardziej a inne mniej czytane - tak samo jak posty dotyczące włosów. 

O czym miały być nowe posty? O ziołach - w kosmetyce, w kuchni i leczniczo. Pojawiłyby się również inspiracje - np. takie jak ostatnio (klik), moje prace (decupage, rysunki, portrety, muzyka, szyciu itp.), o fotografii (jeśli będę robić bardzo ładne zdjęcia to może trochę o fotografii - jak robić dobre zdjęcia) i więcej moich przemyśleń na różne sprawy. To pytanie wiąże się z tym że zamierzam zarabiać na blogu, gdyż ciągle brakuje mi kasy na choćby kosmetyki do włosów, ale i na inne rzeczy związane z moimi zainteresowaniami, które również pojawiłyby się na blogu - bo lubię się tym z Wami dzielić :)

Co o tym myślicie?

Przechodzę teraz do głównego tematu dzisiejszego posta - o tym czy moje fale lubią się z TT.
Do tej pory zwykle czesałam się szczotką nr 1. Jest dobrą (chociaż starą i psującą się) szczotką którą kupiłam kiedyś w Rossmannie. Lubię ją za to, że nie elektryzuje moich włosów, ale wygładza i dokładnie rozczesuje nawet poplątane końcówki - chociaż wiem, że je niszczy. Niestety rozprostowuje mi moje fale:(
Moją pierwszą szczotką którą kupiłam będąc włosomaniaczką jest szczotka z włosia dzika. Rzadko się nią czeszę bo powoduje przyklap u nasady włosów, a puch na końcach - nie widać tego na zdjęciu. Nie rozprostowuje moich fal tak jak ta zwykła, bo czesze tylko z wierzchu. Używam ją gdy mam wyprostowane włosy lub chcę je delikatnie wygładzić lub zrobić z drobnych fal grubsze (w nich lepiej się czuję).
Przyznam, że moje fale najbardziej lubią TT - nie rozprostowuje mi moich fal. Za to pomaga mi zdyscyplinować moje fale i falo-loki :) Dlatego polecam każdej zafalowanej i zakręconej, która chce mieć fale :)
Ponad to kiedy czyściłam szczotki do zdjęcia, można TT biedronkowej używać do czyszczenia szczotki z włosia :) I ciekawy patent - podsuszenie suszarką z ciepłym, czy gorącym nawiewem szczotki TT spowoduje, że nagrzeje się ona, ząbki jej zmiękną co zwiększa komfort i jakość masażu skóry głowy. Hmm... ciekawe czy na ciele też by się sprawdziła :)
Jeśli miałabym kupować szczotkę oryginalną zdecydowałabym się na TT Elite - dziękuję Abe (klik) za radę :* Napisała że jest najlepsza z wszystkich oryginałów Tangle Teezer - chociaż wiadomo, że różnice między nimi są minimalne. Po przeczytaniu recenzji na innych blogach mogę stwierdzić że TT kompaktowa najsłabiej wypada w tym rankingu - większość polecała TT zwykłą bo jest bardziej poręczna niż kompaktowa. A ja stwierdziłam, że skoro mam tą biedronkową - to ją będę nosić w torebce, a TT Elite zostawałaby bezpiecznie w domu :)

P.S. Właśnie przekroczyłam setnego posta :)

Wasze fale lubią TT? Jak Wasze włosy proste\falowane\kręcone reagują na inne "czesadła"?
Piszcie w komentarzach!

Wasza
Blondynka

wtorek, 8 lipca 2014

Tangle Teezer z Biedronki

 Prawie wszyscy piszą o tej szczotce. Kupić oryginał czy podróbkę. Ja jako, że nie przepadam za zakupami przez internet dałam się namówić i kupiłam TT z Biedronki (Biedronka, ach Biedronka... :D ). Niestety nie mogę porównać ją z oryginałem, bo go nie mam, ale zamierzam kupić kompaktowy - ze względu na osłonkę, żeby zęby mi się nie wyginały - niedługo będzie mnie na niego stać :) Wtedy na pewno zrobię porównanie.
Szczotka jest wykonana ze słabej jakości lekkiego plastiku i z jednej strony mają takie kropki - ale nie wiem po co one. Ta strona"czesząca" gdzie są zęby jest wykonana z mocniejszego materiału. Nie ma ona żadnego oznakowania - jest gładka, bez napisu Tangle Teezer - tak jak jest to na oryginale. W biedronce dostępne są w kilku kolorach - różowym, zielonym, fioletowym, beżowym (lub brązowym) no i w niebieskim. Szczotki między sobą raczej się nie różnią, chociaż mi osobiście wydawało się że w niektórych szczotkach są bardziej ostre zęby. 
Zęby szczotki
Jak dla mnie szczotka ma dość mocno zakończone zęby, a gdzieniegdzie nie ma tej zaokrąglonej główki. Mimo tego szczotki będę mogła używać do masaż skalpu - wreszcie, bo nie mam cierpliwości do masażu dłońmi, a po masażeru biorą mnie nieprzyjemne ciarki. Jednak nie polecam tego delikatnym i wrażliwym skórom głowy.
Niestety mam duży minus - zęby bardzo łatwo się odniekształcają - przynajmniej te z zewnątrz, więc nie za bardzo nadaje się do noszenia w torebce. Mimo tego ja ją bee nosić do pracy - bo jest lekka i na prawdę zajmuje mało miejsca. Zęby są bardziej elastyczne niż w zwykłej szczotce, ale wciąż wydają mi się dość twarde.
Szczotkę bardzo łatwo można otworzyć, więc o to nie musicie się martwić i jest miejsce zarówno na gumki, spinki, wsuwki itp. Szczotka wygodnie lży w dłoni, nie ślizga się i nie wypada, chociaż ja będę musiała się do niej przyzwyczaić.
A jaka jest w działaniu?
No cóż, mam ją dopiero drugi dzień więc nie mogę za wiele na jej temat powiedzieć. Szczotka ładnie wygładza włosy, z rozczesywaniem zdrowych i nawilżonych włosów nie ma problemu. Jeśli chodzi o skalp to szczotka jest średnio delikatna, ale mi dzięki temu pomoże pobudzić skórę głowi i wzmocni ukrwienie. Najwięcej problemów widzę w końcówkach. W porównaniu do szczotki z dzika - TT rozczesuje od razu wszystkie warstwy włosów, a nie tylko tą na wierzchu. TT biedronkowa nie radzi sobie z ich rozczesywaniem, ale lepiej się spisuje od normalnej szczotki, na pewno nie wygładzi suchych i zniszczonych końcówek - a moje potrzebują dużego nawilżenia i emolientów. Szczotka trochę ciągnie moje włosy. Ciężko jest mi nią zrobić sobie wysokiego kucyka, ale jest to chyba kwestia wprawy.

Do czego zamierzam ją używać?
  • do masażu
  • do rozczesywania włosów na sucho
  • do rozczesywania włosów po nałożeniu oleju i odżywki (ze względu na to że można ją bardzo łatwo wyczyścić)

Za jakiś czas na pewno dam wam znać jak się spisuje i jak wpływa na stan końcówek i skóry głowy.
Oczywiście jest jeszcze drugi bohater dzisiejszego wpisu - suplement diety dla którego szczotka jest tylko "dodatkiem". Przyznam szczerze że jest to mój pierwszy suplement jakiś sobie kupiłam. Nie używam takich rzeczy, ale tym razem oczywiście go wypróbuje, ale wątpię w jego "cudowne" działanie. Obym się myliła :) Jak kogoś interesuje co w nim jest to na zdjęciu powyżej wszystko jest napisane. A jeśli mi się nie sprawdzi to zużyję do moich domowych kremów.
P.S. Zastanawiam się jeszcze nad założeniem dwóch innych blogów - jednego o ziołach - zarówno wewnętrznie jak i zewenętrznie (w kosmetykach i nie tylko) połączony z kuchnią oraz drugiego o różnych moich inspiracjach, tutorialach\DIY - decupage, szycie, rysowanie, fotografią. Co o tym myślicie? Czy może pozostać tylko na tym blogu i pisać również o tym tutaj. Co o tym myślicie? 

I jak wam się podoba zestaw? Kupicie? Ma ktoś TT oryginał? 
Piszcie w komentarzach!

Wasza
Blondynka

wtorek, 1 lipca 2014

Włosowa aktualizacja: Czerwiec

Na czerwcowym zdjęciu udało mi się w miarę pokazać mój kolor włosów - chociaż zdjęcie musiałam robić z fleszem. Włosy są tutaj przeproteinowane mimo, iż użyłam maseczki bananowej.
W czerwcu - na początku zaniedbałam i włosy i włosowe wpisy, ale rozumiecie sesja i jeszcze tyle innych ciekawych rzeczy było do zrobienia :D

W czerwcu miałam pić drożdże, ale przez sesje nie umiałam być systematyczna w tym, ale obiecuje samej sobie i wam, że zimą postaram się to nadrobić.Zamiast drożdży kolejny miesiąc wcierałam mój macerat z oleju rycynowego. Dzięki niemu włosy w tym miesiącu urosły mi o 2 cm! I mierzą teraz ok. 51 cm :) Bardzo mnie to cieszy, ale przyglądając się wszelkim włosowym kuracjom - najlepsze wyniki osiąga się w 2 miesiącu kuracji - a nim był czerwiec - to w lipcu zamierzam przetestować inną miksturę, która zawyży czerwcowy wynik - liczę na 3 cm:)

Przetestowałam dwie owocowe maseczki: truskawkową i bananową. Skończyłam buteleczkę szamponu volume z Yves Rocher i zakupiłam Garniera AiK - powrót do przeszłości - była to moja jedna z pierwszych odżywek którą kupiłam będąc świeżą włosomaniaczką :) I czekają mnie zakupy szamponów. Już od trzech miesięcy częstotliwość mycia moich włosów spadła z 3 razy w tygodniu do 2 i wychodzi to na plus, jeśli wcześniej dobrze dobrałam kosmetyki.

Jakiś tydzień temu weszłam do SuperPharm i trafiłam na darmowe sprawdzenie jakośći włosów i skóry :) Wyszło, że skórę mam w fatalnym stanie - bo sucha i szorstka - więc będę się edukować i testować, aby ją nawilżyć. Może mi coś polecicie?

Natomiast włosy mam bardzo zdrowe, bez połamanych końcówek :) Ta wiadomość bardzo mnie ucieszyła. Panie zapytały mnie czy używam jakiś odżywek :D Hehe... Ale nie odpowiedziałam im, że jestem włosomaniaczką, bo za dużo by mówić - powiedziałam im tylko że mam bogatą pielęgnacje włosów :)
Zdjęcie powyżej przedstawia moje włosy - tam gdzie jest blask - tak jakby włosy się świecą to oznaka, że są elastyczne, mocne, zdrowe i błyszczące :)
Na koniec mam dla was piękną ozdobę dla każdej kobiety i dla każdego rodzaju włosów i urody - wianki! :) Sama go zrobiłam :)
Tutaj zdjęcie z bliska z aparatu w spiętych włosach - pięknie pachniał :)
A tutaj z zdjęcie z telefonu od razu po wyjściu z kościoła - dlatego taka jakość - za to w rozpuszczonych włosach :)
A jak wam minął czerwiec? Pracowicie czy leniwie? 
Piszcie w komentarzach!

Wasza
Blondynka

sobota, 28 czerwca 2014

Maseczki owocowe: Truskawkowo :)

Tym tytułem otwieram nowy (kolejny) u mnie  cykl - owocowych maseczek - będę sprawdzać czy moje włosy lubią owoce :) Jako, że jest początek lata - to idealny czas na rozpoczęcie nowego cyklu na blogu - bo owoców będzie teraz w bród :) Zachęcam was do tego samego :)
http://klasaa.webity.pl/domain/klasaa/files/truskawki.jpg
Mimo, iż sezon na truskawki się kończy to ja zachęcam was do wypróbowania truskawek w pielęgnacji ciała i włosów. Na ciele na razie nie patrzyłam jak się sprawdzają i raczej nie sprawdzę - chyba, że odkopię zamrożone truskawki :D Zachęcam do przeczytania tych postów (klik i klik).
Jak widać na zdjęciu maseczka jak dla mnie miała idealną konsystencje - lubię gęstsze maseczki bo potem nie spływają z karku. Jak zrobiłam maseczkę?

Truskawkowa maseczka:

  • łyżeczka maski biovax dla blondynek
  • 3 małe truskawki
  • łyżeczka miodu
  • mieszanka masek: biovax'a aloesowego, rosyjskiej maski z efektem laminowania i olej migdałowego - wszystkiego było mniej więcej łyżka

Wszystko zmiksowałam blenderem - dzięki czemu później nie miałam problemu z wyciąganiem pestek truskawek z włosów - to zawdzięczam również dodaniu maski\odżywki do takiej domowej mikstury - polecam przy bananach (właśnie mam na sobie bananową maseczkę). Zaznaczam, że maseczka pięknie pachnie, chociaż zapach nie pozostaje na włosach.

Maseczkę zostawiłam na 3 godziny, zmyłam delikatnym szamponem i na chwilkę nałożyłam odżywkę garnier 3 oleje wymieszaną z kalosem latte (małym).

Zdjęcie po lewej zrobione jest następnego dnia lub po drugiej truskawkowej maseczce - teraz już nie pamiętem
Po umyciu: (mokre włosy)
Wszystko bardzo ładnie i łatwo się rozczesało, nie czuć było pestek turkawek - włosy były dociążone i mięsiste, a podczas mycia wydały mi się bardziej blond ;)

Efekty
po wysuszeniu włosy były:
  • miękkie
  • nawilżone
  • ładny skręt
  • bardziej błyszczące
  • jaśniejsze
  • znacznie dłużej świeże
  • większa objętość (dzięki miodowi)

Tutaj widać jaką ładną objętość uzyskały moje włoski :)
Jednak muszę stwierdzić, że jaśniejszy kolor i objętość włosów uzyskałam dzięki miodku a nie truskawkom. O miodzie też muszę kiedyś napisać bo jet to cudowny produkt :)

Jak wam się podoba truskawkowa maseczka? Skusicie się na nią? 
Piszcie w komentarzach!

Wasza
Blondynka

piątek, 6 czerwca 2014

Włosowa aktualizacja: Maj

W tym miesiącu zaniedbałam trochę swoje włosy - za rzadko olejowałam, ale wypróbowałam nowy sposób - olejowanie z gliceryną i półproduktami i jestem bardzo za! Humektanty+olej = to uwielbiają moje włosy :) + od czasu do czasu proteiny. Niestety zbyt rzadko to robiłam i mam suche końce - w czerwcu muszę to naprawić.

Na szczęście dzięki maceratowi z oleju rycynowego włosy urosły mi o 1,5 cm czyli teraz mierzą 49 cm, co mnie bardzo cieszy. Zagęściły mi się dzięki wcierce aloesowej, chociaż używałam ją nieregularnie bo obciążały mi włosy. 

Pochwalę się czymś jeszcze czego nie widać na zdjęciu - dzięki słoneczku moje włosy pojaśniały i mają teraz ładny bardziej blond kolor :) 

W czerwcu rozpoczynam moją kuracje drożdżową - truskawkową, o której pisałam wcześniej (klik) - kolejna walka o centymetry :) Zapraszam was wszystkie do picia drożdży - dzięki truskawkom nie czuć tak bardzo ohydnego smaku drożdży - będę ją kontynuowała póki truskawki mi się nie skończą- mam nadzieję że chociaż przez 3 tygodnie będzie trwała moja kuracja - w tamtym roku trwała 2 tygodnie, ale przerwałam ją przez wyjazd.

A jak tam wasze włosy pod koniec miesiąca? 
Piszcie w komentarzach!

Wasza
Blondynka

wtorek, 29 kwietnia 2014

Włosowa aktualizacja: kwiecień

Zrobiłam tak jak radziłyście - nie rozczesywałam włosów, tylko kiedy wyschły to dogniotłam moje loczki i tak chodziłam cały dzień i następny :) A dzisiaj rozczesałam moje loczki, tak, że ładnie się falują na dole. Zacznę tak robić częściej :) Dziękuję bardzo za radę :)

Dzisiejsze loczki są po maseczce aloesowej z Biovax'a, którą moje włosy bardzo lubią. Na końce nałożyłam krople oleju z Yves Rocher i tyle :)

W tym miesiącu pojawiły się baby hair, ale nie urosły. 

A jak tam wasze włosy pod koniec miesiąca? 
Piszcie w komentarzach!

Wasza
Blondynka

środa, 23 kwietnia 2014

O tym, że moje włosy lubią deszcz :)

Dzisiejszy post będzie krótki. Wiele zakręconych narzeka na deszcz - że powoduje puch i w ogóle loki dziwnie się kręcą. Ja bardzo lubię delikatny wiosenny deszcz, bo mam po nim prześliczne loczki :) a puch jest słaby. Odkąd jestem włosomaniczką to porządny puch dostaje tylko po oleju kokosowym i bo kosmetykach z z tym olejem. 

A tutaj mam dowody:

Z przodu ładniej zawsze wyglądają :)

A jak Wasze włosy zachowują się po deszczu?
Piszcie w komentarzach!

Wasza
Blondynka

piątek, 11 kwietnia 2014

Moja Włosowa Historia :)

W końcu wzięłam się za jeden z najpopularniejszych tematów we włosowej blogosferze, czyli dziś przedstawię wam Moją Włosową Historię :) Miałam ten post opublikować w rocznicę założenia bloga, ale zrobię to dziś - w dniu moich 19 urodzin (chociaż post zapewne skończę po północy, więc będzie już po moich urodzinach). Zapraszam do lektury i oglądania zdjęć :)

Na świat przybyłam 10 kwietnia 1995 jakoś nad ranem - to było tak dawno, że już tego nie pamiętam :D Jak na zdjęciu poniżej widać, nie miałam zbyt wielu włosów na głowie, były one ciemne i miały zakola :D

Jako urocza mała dziewczynka miałam uroczę blond kręciołki, jak większość dziewczynek, jednak mi moje kręciołki pozostały oraz ich nie zapuszczałam...
... ponieważ, mniej więcej w wieku 3-4 latka postanowiłam być chłopczycą i do zerówki miałam włosy ścięte na chłopaka, nawet dziś pamiętam  jak siedziałam u babci na stołku, a ona strzygła mnie. Jak widać na zdjęciu miałam jasne blond włosy, z ciemniejszymi pasemkami i wielkie zakola :D 
Mama musiała mnie ubierać w sukienki i spódniczki (których nie lubiłam), żebym wyglądała na dziewczynkę :D
Dopiero w 1 klasie podstawówki widząc, że większość moich koleżanek ma długie włosy, również postanowiłam je zapuścić. Na komunii miałam ładnego koka - moje włosy są spuszone, bo tego dnia było bardzo deszczowo.
Po komunii nie ścinałam włosów, jak większość, lecz dalej sobie one same rosły - miały różną długość, raz krótsze, raz dłuższe, ale były zdrowe i bardzo jasne, czego obecnie mi brakuje.
Moje włosy w okresie chodzenia do podstawówki, wiecznie były związane - głównie jeden wysoki kucyk, ale na większości zdjęć widzę, że bardzo często miałam dwa kucyki lub warkocze. Pamiętam nawet jak mówiłam, że nigdy nie będę chodzić w rozpuszczonych włosach. 
Jako dziecko, na zdjęciach, mam często kwaśną, albo głupią minę, gdyż nie lubiłam kiedy robiono mi zdjęcia i nie znalazłam, żadnego zdjęcia na którym jestem sama. 
Jak widać moje włosy miały i dalej mają tendencje do falowania się :) Pamiętam jak załapałam chyba drugi raz wszy i mama postanowiła mi ściąć je do ramion, bo są a długie i trudniej będzie się pozbyć tego psakuctwa, lecz ja się buntowałam - już wtedy marzyły mi się długie włosy, jednak, mama postawiła na swoim. Na szczęście włosy szybko odrosły:
W okresie 1 gimnazjum miałam mode na chodzenie w opaskach, co czasami do mnie wraca. Dotychczasowa moja pielęgnacja opierała się na myciu włosów szamponem - na szczęście nie używałam drogeryjnych szamponów, tylko zwykłe z sls bez silikonów. Zdarzało mi się nawet używać jedwabiu (Biosilku) i już wtedy wiedziałam, że moje włosy bardzo się z nim lubią :)
Zdjęcie zrobione w 6 klasie lub w 1 gimnazjum w Krakowie z śmiesznym ludkiem :D
W drugiej gimnazjum miałam najdłuższe w swoim życiu włosy - sięgały mi prawie za biust i bardzo mi się to podobało... 

...Aż nadszedł czas pójścia pierwszy raz w życiu do fryzjera, po miałam sianowate końce. U fryzjera bardzo mi się podobało, ale ściął mi za bardzo włosy :( i wtedy po raz pierwszy delikatnie je pocieniowałam. Moja pielęgnacja do tej pory polegała na myciu włosów szamponem. Pamiętam nawet, że włosy rozczesywałam wtedy na sucho - i to był koszmar.

To zdjęcie zostało zrobione w Chorwacji w 2009 r. Słona woda i brak odżywki bardzo nie służyły moim włosom. Na tym zdjęciu męczyłam się z rozczesaniem moich włosów - były bardzo splątane, a ja nie byłam dla nich delikatna W rozczesaniu ich pomógł mi jedwab z biosilku, ale i tak przez resztę wakacji, miałam na głowie siano. Jedynie, co najprzyjemniej wspominam - to kolor, więc czekam z niecierpliwością do lata :)
Po mojej kwaśnej mienie widać, że ciężko mi się rozczesywało te kołtuny :\
W 1 liceum znów poszłam do fryzjera - poleciały kolejne centymetry, ale tym razem postanowiłam spróbować i pocieniować włosy. Fryzjerka dobrze mi to zrobiła, ale, moim cienkim włosom nie spodobało się to. W liceum zdarzało mi się używać przypadkowych maseczek lub odżywek.
To zdjęcie zostało zrobione w sylwestra, kiedy tańczyłam z Moim Lubym - nie wiedziałam wtedy, że ktoś robi nam zdjęcie, jak je potem zobaczyłam, to bardzo mnie ono urzekło :)


15 lipca 2012 r. wpadłam na "genialny" pomysł i zafarbowałam włosy na czerwono. Niestety zdjęcie dzień po zafarbowaniu zostało przez przypadek usunięte. Ale i dobrze, bo kompletnie nie do twarzy było mi w tym kolorze i tak wyszedł za ciemny. Jedyne zdjęcia jakie  mi się uchowały to 3-4 miesiące po zafarbowaniu. 

Farbę do 24 myć zmywałam przez cały rok, tak iż na studniówce miałam miedziane włosy i odrosty. Cóż blond + wysoka porowatość = mocne i trwałe łapanie koloru farby.

Teraz już wiem, jak farby bardzo niszczą włosy, bo straciłam mój piękny blond kolor (ale go odzyskam), moje zakola powróciły, a końce były w tragicznym stanie.

Zdjęcie wykonana zostało we wrześniu w Częstochowie w klasie maturalnej - ten okropny wyprany czerwony.
Na zdjęciu poniżej widać moje wielkie zakola - niedługo pokaże wam jak włosomaniactwo mi pomogło w zagęszczeniu włosów i nie tylko :)
W listopadzie postanowiłam naturalnie powrócić do wcześniejszego koloru i zaczęłam buszować w internecie. Wtedy trafiłam na blog Eve i innych blogerek. Wtedy też zaczęła się moja zabawa w włosomaniactwo, różne domowe maseczki i ... założyłam bloga :)

Takie były moje włosy na samym początku, suche, matowe, z bardzo zniszczonymi końcami:
Od wiosny postawiłam na olejowanie i porost i zagęszczenie włosów. Na półmetku, czyli we wrześniu zaczęłam uczyć się wydobywać z nich skręt - wcześniej, robiłam to dość nieudacznie. Widać już wielkie zmiany - włosy nabrały blasku, koloru, delikatnego skrętu, końce się poprawiły i wyrosło mi sporo baby hair.
Od września też zaczęłam regularniej pisać i kombinować z włosami. zaczęłam też przekonywać się do kupnych maseczek, wcierek, serum, odżywek b\s i kupiłam szczotkę z włosia :)
Nie wierzcie kolorze włosów poniżej, odkąd zafarbowałam je zdjęcia moich włosów prawie nigdy nie odbijają rzeczywistości - to dlatego, że farba nie wypłukała się w 100% i odbija się rusym blaskiem na długości.
Na zdjęciu powyżej moje włosy są świeżo podcięte i wygładzone na szczotce, a zdjęcie zrobione w sztucznym świetle. Nie do końca odwzorowuje prawdę, gdyż w tak świetnym stanie to one nie są, ale chciałabym żeby takie były - oczywiście zafalowane :)

Uff... To chyba wszystko, mam nadzieję, że nie pominęłam niczego. Podobnych postów mam zamiar zrobić jeszcze kilka.

Edit: Jako, że raczej będę miała przerwę w pisaniu postów teraz zamieszczam krótką informację o tym, że biorę udział w konkursie Martusiowy Kuferek. Bardzo podoba mi się zadanie jakie mamy do wykonania, czyli jakie jest Twoje największe marzenie :D Super :) bo trzeba marzyć :)


I jak wam się podoba? Macie do mnie jakieś pytania? Jak tam wasze włosowe historie?
Piszcie w komentarzach!

Wasza
Blondynka