sobota, 1 lutego 2014

Recenzja: Marion, Zabieg laminowania

Dziś recenzja maseczki Marion, Zabieg laminowania, o której pewnie już przeczytaliście choćby u Anwen. Saszetki zakupiłam długo przed recenzjami które pojawiły się na jej temat ale nie było czasu wypróbować :D 


Nie będę się rozdrabniać nad zapachem opakowaniem itp. Są to po prostu dwie saszetki po 10 ml, maseczka jest gęsta biała, nie pachnie, dobrze się ją nakłada. Kosztuje parę złoty (na wizażu jest napisane że 2,50) 

Plusy które mi się podobają nie związane z działaniem:

+ czepek - w końcu będę miała czepek bo zawsze używałam reklamówek - trzymanie włosów w czepku jest dla mnie bardzo wygodne :)
konsystencja - lubię gęste maseczki bo nie wyciekają z palców i łatwiej się takie maseczki nakłada

Zużyłam jedną saszetkę, bo moje włosy są cienkie. Maseczkę trzymałam tak długo jak pisze na opakowaniu - 10 min, ale po spłukaniu i rozczesaniu włosów nie suszyłam ich suszarką ani nie prostowałam, lecz zawinęłam w koczek-ślimak i poszłam spać.

 SKŁAD na BLAT
Nie będę dokładnie analizować składu - powiem tyle że na trzecim miejscu mamy żelatynę - to świadczy o tym efekcie laminowania. Mamy wiele substancji zmiękczających, nawilżających np. glicerynę, alantoinę. Po za żelatyną mamy proteiny pszenicy i hydrolizowaną kreatynę w połowie składu prawie tuż przed zapachem. Przed proteinami pszenicy jest mój ulubiony olej migdałowy. I to mniej więcej tyle ze dobroczynnych składników tego produktu, bo maseczka jest nafaszerowana silikonami (przynajmniej cztery) i konserwantami.

DZIAŁANIE:

Po myciu (kiedy były jeszcze mokre)
  • łatwo się rozczesywały
  • proste jak drut
  • nie plątały się 
Po wyschnięciu
  • włosy mocno spuszone
  • gładki pojedyczny włos - ale wszystkie włosy razem nie były wygładzone
  • trochę szorstkie końcówki
  • włosy ładnie się błyszczą
  • miękkie w dotyku
  • efekt jak po zwykłej maseczce -lepsze efekty zyskuje Kallosem Keratinem
  • na szczęście bark efektu przylizania - przyklapu
  • włosy uniesione u nasady
Po spryskaniu włosów odżywką Gliss Kur moje włosy przestały być takie spuszone, jednak końce dalej pozostawały szorstkie

moje włosy są wygładzone i wzmocnionePrzez resztę dnia włosy miała zawinięte w koczek -ślimak oraz w warkocz. Pod koniec dnia przeżyłam miłe zaskoczenie:
  • ułożyły się ładne delikatne fale - nie są proste jak obiecuje producent
  • mocniej się błyszczą
  • ładnie pachną (ale to po Gliss Kurze)
  • łatwo się rozczesują
  • nie straciły na objętości
  • włosy są ujarzmione
  • są miękkie i nawilżone - ale efekt nie jest wow
  • moje końce nie są suche ani szorstkie ale super miękkie i wygładzone jak po laminowaniu żelatyną też nie są
Ogólnie rzecz biorąc maseczka nie jest zła - za tą cenę na prawdę warto spróbować, ale nie daje efektu wow jak po laminowaniu żelatyną. Sądząc że efekty pod koniec dnia też w dużej mierze spowodował odżywka Gliss Kur.

Spróbuje ją użyć na 30 min a potem wysuszę i wyprostuję - koleżanki ostatnio powiedziały mi że nigdy nie widziały mnie w prostych włosach - wam też się pokaże :)

Czy ją kupie ponownie?
Być może ;)

Próbowałyście? Jak u was spisała się ta maseczka? Piszcie w komentarzach!

Wasza
Blondynka 

4 komentarze:

  1. Nie używałam tej maseczki, ale chętnie naprawię ten błąd...:-)

    http://rozowyswiatmarthe.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A zachęcam zachęcam tylko na lepsze efekty trzeba poczekać :)

      Usuń
  2. na ostatnim zdjęciu piękny błysk! :)

    OdpowiedzUsuń