Trochę mnie nie było. Mimo że mam mnóstwo pomysłów na posty, ostatnio dopadł mnie "syndrom posesyjny" :D i nie miałam siły nic pisać (nie miałm siły myśleć :D ) a po za tym dopadł mnie straszny katar - jeszcze nigdy nie myślałam, że mieć katar to tak źle - zwykle był mi on prawie obojętny, a teraz strasznie zmienia mi ciśnienie w głowie ;\
Dziś napisze o maseczce z żółtkiem i rycyną - najbardziej tradycyjnej, którą zapewne każda początkująca włosomaniaczka zrobiła, albo przynajmniej o niej słyszała.
Maseczka z żółtkiem i rycyną
- Składniki:
- 1 żółtko
- 1-2 łyżeczki rycyny
- 1 kopiasta łyżeczka miodu
- 3 łyżeczki nafty kosmetycznej
- Ok. 1 łyżeczka oleju musztardowego
- Trochę maski BingoSpa z algami
Wszystko zamieszała (oprócz maski) i za pomocą strzykawki wtarłam w skórę głowy, potem dodałam maskę i nałożyłam na mokre włosy - miałam bardzo sztywne włosy mając żółtko tak, iż nie mogłam zrobić masażu głowy.
Całość trzymałam 2-3 godziny w czepku.
Maseczka trochę ściekała bo była dość płynna. Łatwo się ja zmyło.
Efekty:
- bardzo się błyszczą
- są mięciutkie
- skrzypią
- są uniesione
- zwiększyła się ich objętość ale tylko o 1/4
- mam bardzo ładne fale
- są spuszone, ale nie dużo jednak dają delikatny efekt siana
Cóż - delikatny efekt siana mi pozostał do następnego dnia, ale miałam przecudne fale - a ja uwielbiam je mieć, dlatego będą ją robić raz w tygodniu - ale następnym razem dodam więcej oleju - w ruch pójdzie ryżowy albo oliwa z oliwek.
Niestety nie pamiętam którym aparatem robiłam zdjęcia i nie pokaże wam
wyników. Ale przejrzę jeszcze raz komputer i może coś znajdę :)
Chciałam jeszcze powiedzieć, że zgłosiłam się na konkurs motywacyjny u Blondregeneracji - chociaż przyznam, że dla mnie osobiście największą nagrodą będzie obejrzenie tych wszystkich przemian włosowych <3 - jestem bardzo ciekawa kto osiągnął najlepsze wyniki. Choć należy się spodziewać, że włosy niskoporowate i proste będą wyglądać na najładniejsze, więc licze, że znajdzie się jakać porządna zakręcona która przeżyła największą metamorfozę :)
Ponad to zgłosiłam się również na Rozdanie u Kasi - bardzo lubię jej bloga i chyba umie ona czytać mi w myślach, bo wystawiła do wygrania maskę o której myślałam, aby nie kupić 2 tygodnie wcześniej od pojawienia się konkursu :)
Po za tym muszę się wam pochwalić że doszła do mnie paczka z rosyjskimi produktami - w końcu wypróbuje tą sławną maskę z efektem laminowania! :)
Mogę również ogłosić że miesiąc luty to miesiąc BIOVAXA - ostatnio byłam na zakupach z moją przyjaciółką. Niestety nie zdążyłam na wyprzedaż do biedronki - wszystkie próbki zostały wykupione :\ ale za to trafiłam na nie w Super-Pharm w Magnolii we Wrocławiu. Bardzo mnie ten fakt ucieszył :) Więc w marcu, a najpóźniej w kwietniu oczekujcie recenzji :)
A jak wam minął czas po sesji? Macie ten sam syndrom co ja?:D Piszcie w komentarzach!
Wasza
Blondynka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz